Dyscyplinarne zwolnienie z pracy

Witam,

mój znajomy został dyscyplinarnie zwolniony z pracy, oczywiście za błahą rzecz, naszym zdaniem było to bardzo niesprawiedliwe. Szukamy dobrego polskiego prawnika z okolic Birmingham który oprócz porady, pomógłby mu napisac i przygotować dokumenty które chce złozyc do Employment Tribunal. Do tej pory korzystał z porady prawnika z Citizens Advice, ale niestety nie jest zadowolony z ich usług. Na razie był na jednym spotkaniu, bedzie miec drugie, ale wydaje mi sie że lepiej będzie jesli pojdziemy z ta sprawa do jakiegos biura prawników.
Jesli któś ma lub miał podbne przejścia, prosze podzielcie sie tym na forum. Fajnie jest wiedziec jak inni sobie z tym poradzili.
Pozdrawiam

Jak jestescie zdecydowani to szkoda czasu na Citizen Advice, mi w CAB w Coventry od razu kazali isc do Law Centre i tam umowic sie z adviserem, tylko trezba sie tam przypominac bo anglicy "zapominaja' nie wiem jak w Bham ale w Cov na spotkanie czeka sie ponad 3 tyg, a masz 3 mce na zlozenie claima do ET od zaistnienia zdarzenia. Wiec warto sie pospieszyc.

A czy ktokolwiek kiedyś był zwolniony dyscyplinarnie tutaj w UK i udał się do Employer Tribunal (Court)?
Ostatnio jest moda na masowe zwolnienia dyscyplinarne w TK Maxxie Manager-om poprzewracało się w głowach od władzy...

Czemu w TK Maxx takie zwolnienia? W ktorym TK zostales/-as zwolniony/-a?

Jest tylko jeden w okolicach Birmingham, a dokładnie w Walsall TK Maxx Distribution Centre. W tym obozie pracy jest taka zasada: jak pracownik jest tam już z długim stażem to zaczyna być pod obstrzałem głupich i bezsensownych ostrzeżeń, upomnień itd. Ktoś kto, długo tam pracuje nie daje "zazwyczaj" sobą pomiatać, a nowy pracownik siedzi cicho i robi co mu każą. Doszło już nawet do tego stopnia że zwalniają dyscyplinarnie za małe osiągi w normach, które notabene i tak podwyższają co kilka miesięcy.

Znależliśmy doradce prawnego na Handsworth. Po wstępnej bezpłatnej rozmowie wyglada to tak , że jest w tej firmie prawnik , który może się podjąć tej sprawy, oczywiscie odpłatnie. Własnie zastanawiamy sie czy jest ryzyko że przegramy, bo jak ten doradca okreslił sprawa jest dziwna i skomplikowana. \nikt nie daje 100% gwarancjii ze wszsytko pójdzie ładnie i gładko.

No to wybierzcie sie do Law Centre, w kazdym miescie jest i porady a takze czesto prowadzenie sprawy jest za free, trezba pojsc, poprosic o spotkanie z adviserem, jak po tygodniu adviser nie oddzwoni z konkretna data warto sie przypomniec, potem sie juz tylko czeka na spotkanie. Wogoole nie rozumiem dlaczego ludzie najpierw gnaja do wyciagaczy kasy...

Tu jest masa firm ktore za kase poprawdza sprawe, i jak juz korzystac z komercyjnych to firm ktore nie pobieraja kasy za sprawe przegrana.

ja tak troche nie na tema ale moze sie przydac. Jesli byscie mieli zamiar, korzystac z uslug polskiego prawnika to pamietajcie, ze takich, ktorzy moga w Angli wykonywac ten zawod jest doslownie tylko kilku (zazwyczaj to ludzie z tak zwanej starej emigracji) reszta to zwykli naciagacze.

Pozdrawiam

nie napisłam że porade prowadził doradca prawny-Polak, ale sprawa ma się zająć adwokat Anglik. Czy to naciągaczę ?? nie wiem .......... mam nadzieję że nie.

Pozatym juz mamy kilka opcjii do wyboru, bo dostalismy namiary na adwokatów którzy pracują w ramach " no win no fees", ale po przeczytaniu kilku wypowiedzi na forum MojaWyspa.co.uk, na którym był właśnie watek odnośnie takich adwokatów, wszystko to wcale nie wyglada tak różowo, bo korzystanie z ich usług jednak okazuje się płatne ;/

No win no fee dotyczy "personal injury". Za sprawy związane z prawem pracy niestety się płaci. Pobierane są opłaty za pisanie listów, wykonanie telefonów. W ogólnym rozrachunku może sie okazać, ze za wiele w kieszeni nie zostanie.

Dodano: -- 25 mar 2012, o 11:45 --

Jesli byscie mieli zamiar, korzystac z uslug polskiego prawnika to pamietajcie, ze takich, ktorzy moga w Angli wykonywac ten zawod jest doslownie tylko kilku (zazwyczaj to ludzie z tak zwanej starej emigracji) reszta to zwykli naciagacze.

No tak, bo cała nowa emigracja to pracuje w fabrykach i nikt nie studiował prawa. I nikt nie pracuje w firmach prawniczych.

Ech.

no bez przesady ze cala emigracja to w fabrykach siedzi ; ) nie jest tak zle. Wiele osob ma wiecej ambicji niz wykonywanie prac fizycznych. A jesli chodzi o polskiego prawnika to moze popytaj w polskim centrum. Niedawno bylo cos zorganizowane zdaje sie ze w przedstawicielami angielskich wladz i wlasnie dotyczylo prawa pracy. Niestety nie wiem szczegolow bo mnie to nie dotyczylo takze sie nie interesowalam. Moze poprostu zadzwon tam i zapytaj. Powodzenia.

oliwka_26,
Moja wypowiedz miała być ironiczną odpowiedzią na posta kolegi xxxx, . Ja dobrze wiem, ze cała nowa emigracja nie siedzi w fabrykach.
Ludzie tu studiują i pracują także na porządnych stanowiskach więc stwierdzenie, ze polscy prawnicy to naciągacze, bo takich z uprawnieniami niby nie ma, to lekka przesada.
Znam masę wykształconych polaków, którzy zdobywali tu przeróżne uprawnienia.
Jak ktoś chce to się kształci.
A jak się wykształci, zdobędzie tytuł, uprawnienia, to się go zmiesza z błotem i powie, ze oszust. Bo jak to możliwe. Powinien siedzieć w magazynie.

A jak się wykształci, zdobędzie tytuł, uprawnienia, to się go zmiesza z błotem i powie, ze oszust. Bo jak to możliwe. Powinien siedzieć w magazynie.

Bo prawda jest taka..., że kształcących się tutaj Polaków przybywa i będzie więcej, ale to ciągle mało a może nawet niewiele. I gdy trafi się taki z niewielu to nie koniecznie oszust - bo wykształcony, ale za to jaki wyuczony jak zdzierać pieniążki , bo polskiej konkurencji ciągle niewiele...
pozdrawiam

Bo prawda jest taka..., że kształcących się tutaj Polaków przybywa i będzie więcej, ale to ciągle mało a może nawet niewiele. I gdy trafi się taki z niewielu to nie koniecznie oszust - bo wykształcony, ale za to jaki wyuczony jak zdzierać pieniążki , bo polskiej konkurencji ciągle niewiele...
pozdrawiam

Ja pracuję na własne konto i polskich klientów omijam z daleka, bo jak tylko usłyszą cenę to od razu "zdzierca". Nie podobają się tutejsze ceny to jedźcie szukać fachowców w PL. Takie są realia życia w UK, a zachowanie przeciętnego Polaka zachęca do współpracy z takowym tylko oszustów.

Tak już to wygląda. Jak się idzie do firmy angielskiej i firma powie załóżmy 100 funtów, to każdy zapłaci, no bo taka cena. A jak polska firma powie dokładnie tą samą kwotę to zaraz jest zdzierca, wyzyskiwacz, dorobkiewicz i wykształciuch i jak on może polaczek jeden. Polak to powinien za darmo robić.

Ręce opadają.